Cześć!
Trudno uwierzyć, że po tylu miesiącach nieobecności na tym blogu, nadal mam ochotę go reaktywować. Nie porzuciłam rękodzieła, żeby było jasne. Ostatnio jakoś nie mam ochoty brać do ręki partii filcu i igieł, chociaż nadal mam co do tego nadzieje i plany. Na początku wakacji coś tam sobie poszydełkowałam, uczyłam się ściegów, bawiłam ale jakoś nie zostało to ze mną na dłużej. Mam słomiany zapał i tyle.
Trudno uwierzyć też, że temu nudnemu blogowi stuknie zaraz okrągły rok - będzie to 18 września. Jak miło wspominam ten czas czyli moją szkolną deprechę i brak jakichkolwiek chęci to życia. Na szczęście w marcu przyszedł czas zmiany klasy i wszystko jakoś się ułożyło. Ba, jest cud miód teraz! Bardzo dużo zdarzyło się od tego momentu. Uczę się w miarę, nie mam problemu z żadnym przedmiotem no chyba, że tym przedmiotem jest matematyka ale to chyba u mnie rodzinne xd, staram się też jakoś żyć towarzysko, robić coś wokół siebie. Niedawno zostałam uświadomiona, że zostanę chrzestną małego Antoniego, którego czas powitania ze światem określono na październik. Cieszę się jak cholera, bo wiadomo wreszcie jakaś miła niespodzianka w tym smutnym, szarym życiu. W sumie to nawet się śmiałam i powtarzałam mamie - hahaha, ja chcę być chrzestną. No a mama od razu prędziutko do cioci i jej mówi. Okazało się, że ja jako matka chrzestna to w planach od początku.
Zejście z Lubonia Wielkiego przez polanę Surówki, powietrze nie było zbyt przejrzyste, ale gołym okiem można było zobaczyć widmo Tatr. Byłam na Mszy Świętej z rodzicami i ich znajomymi, a także z kuzynostwem. Udało nam się po drodze nazbierać trochę kurek (pieprzników jadalnych) to się ucieszyłam niesamowicie, bo uwielbiam jajecznicę z nimi ♥ A kanie zwyczajne to już w ogóle rarytas.
Takie ładne pazury miałam, długie i zadbane. A teraz!? Krótkie i muszę znowu zapuszczać, bo pod koniec roku tyle okazji... Jaszczury to wszystkie zdobycze moich kotów, odratowane.
Byłam jakoś pod koniec tamtego tygodnia w Tezeuszu (chyba największa firma skupująca i sprzedająca książki w dobrych cenach na terenie Polski), w Lubniu - taka mała miejscowość w Małopolsce, na drodze do Nowego Sącza. Szperałam w książkach i moją uwagę zwróciła książka z trylogią "Władca Pierścieni". No to patrzę na tył i myślę "kurcze 40 złotych za takie bydle?". Mówię mamie "Bieremy". Podeszłam do następnego regału, gdzie mój brat się krzątał i patrzę - "Władca Pierścieni" w grubej oprawie. Otwieram książkę ale... czemu przód jest tyłem, a tył przodem i to jeszcze obróconym o 180 stopni. Na tylnej okładce - 22 zł. Myślałam że, mi serce stanie. Cudo takie, biały kruk, za grosze!? Sprawdzam ceny tego wydania na allegro. 54 zł, 60 zł... Wsiadam do auta z bananem na twarzy i nowym towarzyszem. Mam stare wydanie tej powieści Tolkiena (jeszcze mojej mamy) ale jest ono nie dość, że wyblakłe (kilka stron czytałam z lupą w ręku i w bezpośrednim świetle lampki biurkowej) to jeszcze rozpada się w rękach. Tak to jest, kiedy książki zamiast być szyte są klejone.
Co to byłby za koniec, bez żadnego witch house'a ♥♥. Moja przygoda z tym gatunkiem nie trwa długo, obstawiam kilka miesięcy i przerwę od jakiegokolwiek okultystycznego rytmu. Tekst BITWVLF - Remember Me został napisany m.in przez Taylor Swift, natomiast clip jest adekwatny to tekstu piosenki gdyż pochodzi z filmu "Crush" z 2013 roku. Już kiedyś widziałam urywki "Zauroczenia" ale jakoś odpuściłam i zmieniłam kanał. Za sprawą piosenki mam ochotę do tego wrócić. A jeżeli już o filmach... Byłam na "Valerian i Miasto Tysiąca Planet" wraz z moimi psiapsi z dawnych lat (nadal się przyjaźnimy, chociaż chodzimy do różnych szkół). Lubię Carę, dlatego od razu ucieszyłam się z zobaczenia jej na dużym ekranie. Nawet nie wiecie jak bardzo rozczarowałam się tym filmem. Naprawdę zajebiście się zapowiadało, a tu? Efekciarski romans i 15 minut akcji. Co prawda efekty specjalne były naprawdę w porządku, a kilka scen zapowiadało spoko rozwój akcji ale... no meh. Moje koleżanki też nie były zachwycone (ich jedyne ochy i achy wzbudził jednak grający tam Kris Wu, był w EXO teraz tworzy single). Ostatni raz żałowałam hajsu na film w kinie, kiedy byłam na "Sinister 2". Jak to pozory potrafią zmylić xdd
Jak nie robaki to kwiatki xd Kuzyn kuzyna się śmieje, że ta to znowu chwasty fotografuje. Teraz to babie lato się zrobiło - wszędzie pełno tygrzyków, krzyżaków. Na zdjęciu kątnik większy (nazwa adekwatna, bo skurczybyk jak połowa mojej ręki, małej ręki xd). W pełni rozumiem, że pająki mogą wzbudzać lęk, przecież filmy czy horrory zrobiły swoje ale nie mogę pojmować zabijania ich. Pewnie mówię tak tylko dlatego, że sama się ich nie boję i branie na rękę to u mnie pikuś i chleb powszedni.
Zejście z Lubonia Wielkiego przez polanę Surówki, powietrze nie było zbyt przejrzyste, ale gołym okiem można było zobaczyć widmo Tatr. Byłam na Mszy Świętej z rodzicami i ich znajomymi, a także z kuzynostwem. Udało nam się po drodze nazbierać trochę kurek (pieprzników jadalnych) to się ucieszyłam niesamowicie, bo uwielbiam jajecznicę z nimi ♥ A kanie zwyczajne to już w ogóle rarytas.
Wakacyjne robótki, czyli leń. Łapacz Snów robiłam po raz pierwszy jako prezent na 9-te urodziny kuzynki. Dostała nowy pokój i ostatnio mi opowiadała, że taki sen jej się śnił, że boi się sama spać w pomieszczeniu i ucieka do łóżka mamy :p. Indiańska ozdoba mierzy sobie (ze sznurkiem) 110 cm, a średnica koła wyniosła 33 cm. W skrócie był taki duży, że nie zmieścił się do torebki i musiałam osobno go opakowywać w papier.Wiem, że może nie jest najpiękniejszy, brakuje mu jakiegoś ducha ale już powoli rozumiem co poprawić w następnych pracach. Nie mniej jednak podobał się domownikom i gościom.
Ćwiczyłam też szydełkowanie i jak można zauważyć no nieźle mi to wychodzi (jak na pierwszy raz oczywiście XD). Na razie jednak nie chcę się w to zagłębiać gdyż mało mam cierpliwości. W roku szkolnym, spróbuję nad nią popracować.
Takie ładne pazury miałam, długie i zadbane. A teraz!? Krótkie i muszę znowu zapuszczać, bo pod koniec roku tyle okazji... Jaszczury to wszystkie zdobycze moich kotów, odratowane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz