Minęło sporo czasu odkąd byłam tutaj raz ostatni i sporo odkąd ostatni raz miałam pod palcami myszkę od komputera. Szczęście w nieszczęściu jednak się zdarzyło i nadszedł ukochany weekend, czyli 2x24+piątunio nic nie robienia. Przypadkowo ponatykałam się na ciekawe elementy, które z pewnością przydadzą mi się w mojej filcowej kuchni.Po zdjęciach na samym końcu znajduje się dopisek.
Całość kosztowała około 8-7 złotych (nie pamiętam ceny czarnych sporych koralików ale chyba było one za 3) elementów jest dużo i co najważniejsze wszystko jest kolorowe!
Chyba z tych dzwoneczków jestem najbardziej dumna. No aż się proszą, żeby ich gdzieś użyć, żeby wcisnąć we wstążkę i przywiesić na szyi, któregoś z zaplanowanych tworów ^^. Mój mały kociak uwielbia ich dźwięk. Do zestawu dołączone zostały jeszcze małe akcesoria jak kółeczka, żyłka i baza breloczka. Jak na 3.50 to jest bardzo nieźle!
Nie mogło się obyć też bez rarytasu. Jedyne w swoim rodzaju moim miasteczku naklejki z ruchomymi oczkami. Oh jaką trudność stanowiło ich zdobycie, ale wreszcie są i czekają na zagospodarowanie. Oczek jest par pięć ale jedno jest upośledzone i nie ma czarnej tęczówki sklepowi zdziercy!
Pudełko na filc, nici, igły, druciki, koraliki, nożyczki i bazy pod figurki. Tło tak mi się spodobało, że nie było mowy o innym.
Na zakończenie kociak, lubujący się w wysokich dzwoneczkowych dźwiękach :3
Oczywiście w tym tygodniu (tj. 28 września) nie obyło się bez kwiatkowej niespodzianki dla mojej mamusi obchodzącej wówczas swoje urodziny. Jak stwierdziliśmy z bratem róże są pełne przepychu i praktycznie nadają się na każdą okazję, jednak pomyśleliśmy o czymś delikatniejszym. "Goździki to kwiaty PRL'u" tak określiła bukiet moja mama. Niemniej jednak pani kwiaciarka pięknie przygotowała prezent i dodała nawet małego, czerwonego motylka.
Ja jednak z tego tygodnia nie wyniosłam niczego innego jak dosyć poruszającego moje serce cytatu, ze szkoły! Dokładniej z lekcji fizyki, teraz bierzemy chyba najprzyjemniejszy dział czyli astronomię.
Co widzimy patrząc w gwiazdy, patrząc w niebo?
Przeszłość proszę pani.
To naprawdę niepojęte co znajduje się poza naszym względnie małym układem słonecznym. Czy kosmos, czy galaktyki kiedyś się kończą? Co jest dalej. Co jest jeszcze dalej... Przemyślenia są tak bardzo niewyobrażalne, że aż powodują u mnie głębszy lęk i zapierają dech w piersiach. Ale chyba do największych przemyśleń skłaniam tych, którzy także zastanawiają się co ćpali Grecy widząc w układzie gwiazd pegaza albo psa XD No cóż...
Zostawiając temat nieba, zainteresowałam się natomiast podziemiami i dosyć ciekawą mistyczną krainą Agarthą. Źródła podają iż zamiast jądra nasza planeta w środku posiada drugie słońce, które świeci nad lądem zwanym także Pustą Ziemią. Podobno Agartha miała być miejscem gdzie schronienie znaleźli ludzie uciekający przed kataklizmami na powierzchni naszej planety. Ciekawość wzięła górę kiedy dowiedziałam się, że poszukiwaniami tej mistycznej krainy interesował się także... Hitler. Grupa badawcza nazistów szukała wejścia do niej przez Tybet, a dokładniej przez siedzibę Dalajlamy jednak im się to nie udało. Nie oznacza to jednak, że nie istniałoby inne przejście. Są nimi być może Piramida Cheopsa lub miejsce położone na pustyni Gobi. Cóż. Nie możemy na razie stwierdzić czy jest coś takiego jak ta Agartha, gdyż człowiek stworzył odwiert na głębokość ledwie 12 kilometrów, a to tyle co nic!
Tak sobie cały czas gdybam i gdybam, a co byście powiedzieli gdyby taka Agartha naprawdę istniała? O tym opowiada pewne bardzo ciekawe anime, polecam je także dla tych co patrzą na takie animacje spode łba, gdyż to tylko dwie godziny bardzo ciekawej animacji, która po prostu mnie... urzekła. Niestety słynę z tego, że zamiast namawiać ludzi do podjęcia się oglądania bądź czytania jak spojleruję dzieło, dlatego jestem zmuszona zakończyć swoją marną recenzję i oddać wam to w wasze łapki
Zostawiając temat nieba, zainteresowałam się natomiast podziemiami i dosyć ciekawą mistyczną krainą Agarthą. Źródła podają iż zamiast jądra nasza planeta w środku posiada drugie słońce, które świeci nad lądem zwanym także Pustą Ziemią. Podobno Agartha miała być miejscem gdzie schronienie znaleźli ludzie uciekający przed kataklizmami na powierzchni naszej planety. Ciekawość wzięła górę kiedy dowiedziałam się, że poszukiwaniami tej mistycznej krainy interesował się także... Hitler. Grupa badawcza nazistów szukała wejścia do niej przez Tybet, a dokładniej przez siedzibę Dalajlamy jednak im się to nie udało. Nie oznacza to jednak, że nie istniałoby inne przejście. Są nimi być może Piramida Cheopsa lub miejsce położone na pustyni Gobi. Cóż. Nie możemy na razie stwierdzić czy jest coś takiego jak ta Agartha, gdyż człowiek stworzył odwiert na głębokość ledwie 12 kilometrów, a to tyle co nic!
Tak sobie cały czas gdybam i gdybam, a co byście powiedzieli gdyby taka Agartha naprawdę istniała? O tym opowiada pewne bardzo ciekawe anime, polecam je także dla tych co patrzą na takie animacje spode łba, gdyż to tylko dwie godziny bardzo ciekawej animacji, która po prostu mnie... urzekła. Niestety słynę z tego, że zamiast namawiać ludzi do podjęcia się oglądania bądź czytania jak spojleruję dzieło, dlatego jestem zmuszona zakończyć swoją marną recenzję i oddać wam to w wasze łapki
HOSHI WO OU KODOMO -> strona MAL
CDA HWOK -> oto link do filmu z polskimi napisami, za darmo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz